Fred Carter
Szpic… cienki, błyszczący… emanujący kriogeniczną magią ATS-34. Krawędź przedziera się przez powietrze, wodę i ciała stałe. Włókna celulozowe papieru i drewna, polimery skrobiowe bułek, gęsta sieć białek niegdyś żywego mięsa… rozstępują się na boki niczym Morze Czerwone. To jednak nie lud wybrany, wędrujący przez pustynię zgodnie z wolą Boga. To ukryte w tytanowych okładkach, będących dziełem rzemieślnika XXI wieku – CNC, smukłe, dzikie ostrze. Czas je udomowić.Nóż jest sprzedawany pod szyldem United Cutlery. Został zaprojektowany przez cenionego od dawna knifemakera, Freda Cartera.. Prawdopodobnie brak współpracy z firmami takimi jak Benchmade, czy Spyderco czynią go jednak raczej mało znanym w Polsce. A szkoda…
Garść informacji technicznych. Trzycalowe ostrze clip point z hartowanej w temperaturze -184oC stali ATS-34 umieszczone na teflonowych podkładkach. Tytanowa rękojeść z wyciętymi po jednej stronie otworami. Poza śrubą główną (torx) skręcona 4 śrubami (imbus), na końcu rurka na linkę. Blokada liner lock ze stali nierdzewnej, takiż sam klips. To tyle. Prosta, przemyślana, acz elegancka konstrukcja ze świetnych materiałów, w dodatku wspaniale obrobionych. Owszem – są lepsze (droższe) i pewnie dokładniej wycięte, ale niestety rozdzielczość moich oczu nie pozwala mi oceniać tego w mikrometrach, za co bardzo przepraszam czytelnika. Poziom wykonania jest po prostu bardzo wysoki, co powoduje, że nóż podskakuje zirytowany podczas prób umieszczania go na średniej półce.
Teraz może kilka słów o funkcjonowaniu tego wszystkiego. Zacznę może od tzw. dupy strony, czyli od otworu na końcu… rękojeści. W pierwszym momencie wydawał się strasznie mały, ale po sprawdzeniu udowodnił swą pojemność na trzymilimetrowej średnicy linkę. Jak dotąd nie korzystałem z niego, mogę więc jedynie powiedzieć, że nie szpeci swą obecnością, a tytanowa rurka stanowi dodatkową stabilizację rękojeści obok trzech śrub, stop pinu i śruby głównej. Może niepotrzebnie aż tyle tego, ale ja na pewno nie będę narzekał.
Tytanowa rękojeść pomimo smukłego kształtu bardzo dobrze leży w dłoni. Nie sprawia wrażenia wielkiego trzonka od siekiery, ale i nie ginie w dłoni. Dzięki dwójce… zębów, bo nie wiem, jak nazwać kanciaste zakończenia wyciętych łuków, dłoń nie zsuwa się do tyłu, zaś rozszerzający się przód wraz z nacięciami na grzbiecie ostrza hamują, podnieconą strachem rozcinanego materiału, dłoń przed galopowaniem w kierunku tej biednej, przerażonej materii, a co najważniejsze – w kierunku krawędzi tnącej. W trakcie pracy mokrą ręką nie stwierdziłem specjalnych różnic w pewności chwytu. Jednocześnie tytan nie powoduje peelingu skóry. Nie eksperymentowałem z sytuacją, w której w roli czarnego charakteru moja dłoń występuje jako tłusta, ponieważ jednak sama z siebie średnio taka jest a polewanie jej olejem nie należy do moich przyjemności, to bardzo proszę o wybaczenie. Otwory rękojeści spełniają głównie rolę odchudzająco-ozdobną, z czego zresztą wywiązują się bardzo dobrze (przynajmniej z tej drugiej, pierwszą ciężko na oko ocenić).
Dochodzimy do najważniejszego elementu foldera, a zatem – blokada. Liner lock ma swoich zwolenników i przeciwników. Jak zresztą wszystko. Podobno frame lock jest mocniejszy, pewniejszy. Ja wiem jedno. Nie po to wydawałem pieniądze na tytanową rękojeść, żeby mi się coś pod ręką uginało jak niezbrojony zytel. Blokada spisuje się dobrze, oczywiście moje testy miały jako jedno z założeń, żeby nóż pozostał w jednym kawałku i o pierwotnym kształcie, ale nie składa się ani nie zapowiada takich zamiarów pod wpływem sporej siły. I o to chodzi. Liner lock (oczywiście dobry) jest moim zdaniem wystarczająco pewną blokadą, a przy tym o znacznie subtelniejszym wyglądzie i nie szczypie rękawiczki. Zaletą jest również materiał. Dość często pojawiają się opinie o ścierających się tytanowych blokadach. Tutaj blokada jest stalowym listkiem umieszczonym w płaskim zagłębieniu rękojeści. Żadnych dodatkowych linerów. Estetycznie i działa. Ale zostawmy już tę blokadę i chodźmy dalej.
Klips. Przykręcony trzema imbusami, lekko odgięty na końcu dla łatwiejszego wpinania w krawędź ubrania, wewnątrz klipsa podłużne wycięcie. Wycięcie to jest dość kontrowersyjne. Pełny klips byłby sztywniejszy i trzymałby mocniej, co nie byłoby takie głupie biorąc pod uwagę dość gładkie okładki. Z drugiej jednak strony taka budowa zmniejsza plastyczność a zwiększa sprężystość klipsa (w dodatku kierując ją w określone miejsce) a tym samym odporność na odkształcenia wymagające odkręcenia i doginania go (zwłaszcza przy częstej zmianie grubości materiału, w który nóż jest wpięty). Doświadczenie nauczyło mnie, że jak coś ma się zepsuć, to najlepszą okazję ma wtedy, kiedy próbuje się to „troszeczkę poprawić”, dlatego jak nie ma takiej konieczności, to wolę nic nie rozkręcać. Ogólnie mówiąc, jeśli chodzi o klips, to skakania na spadochronie i wspinaczki głową w dół nie polecam, przynamniej bez dodatkowej linki. Za to przy normalnym użytkowaniu na pewno zadowolone będą, pozostające w jednym kawałku, kieszenie. Byłbym zapomniał. Przy okazji klipsa warto wspomnieć o małym bajerku. Część klipsa obok śrubek tworzy okrąg wokół osi noża. Od tego okręgu wystaje ząbek zachodzący na śrubę główną i zasłaniający jej wyjście. Jest to jak wspomniałem bajerek i raczej na wszelki wypadek, jednak daje pewność, że nam się nóż nie będzie rozmnażał przez podział, kiedy w terenie, pozbawieni narzędzi dostrzeżemy dziwnie zwiększony luz ostrza.
Pora na mojego ulubieńca… Nie, jeszcze nie o ostrzu. Stop pin… W ogóle to, co jest fascynujące w tym nożu, to to, że zaglądam w te jego zakamarki i ciągle dostrzegam jakieś sprytne rozwiązania. Niby znam go już dobrze, ale wciąż nie mam pewności, że czegoś nie odkryję. Ta zabawka łączy w sobie solidność zabawek dla dużych chłopców z tajemniczym urokiem nowo poznanej kobiety, którą, co najważniejsze, chce się poznawać! Czyżby kwintesencja stwierdzenia, że koń roboczy niekoniecznie musi być… brzydki? Ale zdaje się, że miało być o blade play killerze… tzn. stop pinie. W pełni zasługuje na tą drugą nazwę. Jest on zbudowany z osi, na której umieszczona jest stalowa tuleja. Sęk w tym, że przy nie do końca otwartym lub zamkniętym nożu może się swobodnie obracać! Normalnie, kiedy pojawia się blade play w wyniku sklepania stop pinu trzeba go przekręcić aby ostrze dotykało innej jego części. Czasem trzeba poluzować w tym celu śrubę. Tutaj nóż załatwia sprawę za nas – obracająca się (nie chcę być źle zrozumiany, nie kręci się ciągle jak koło młyńskie, ale ma swobodną możliwość ku temu) tuleja nie jest uderzana cały czas w ten sam punkt a w razie czego do przekręcenia jej wystarczy np. zapałka.
Przyszedł czas na ostrze. Zamocowane na teflonowych podkładkach chodzi znakomicie. Nawet mocniejsze skręcenie osi zwiększa minimalnie opór, jednak w najmniejszym stopniu nie zaburza płynności ruchu, która to płynność szczęśliwie nie istniała w starożytnych machinach, ponieważ Heraklit z takim punktem odniesienia nigdy by nie powiedział, że „panta rhei” (wszystko płynie). Kołek do otwierania ma kształt tortu zwężającego się (pierścienie o różnej średnicy). Moim zdaniem jest to rozwiązanie estetyczne i efektywne. Jeśli o efektywność chodzi, to w ramach eksperymentu spróbowałem otworzyć nóż w bardzo sztywnej skórzanej rękawicy. Było to trudne z powodu grubych szwów na końcach palców i ich zachodzenia na ostrze, ale w końcu się udało. W innych rękawiczkach (nawet grubych) wychodziło bez większych problemów, choć oczywiste jest, że gołą ręką otwiera się najwygodniej. Kiedy nóż mamy już otwarty, to widzimy klasyczny clip point z prostą linią grzbietu delikatnie zarysowanym fałszywym ostrzem. Szlif wklęsły raczej średnio wysoki, co w dość niskim ostrzu o grubości 2,9 mm jest uzasadnione koniecznością zachowania wytrzymałości.
Na grzbiecie ostrza zrobiono nacięcia zapewniające antypoślizgowe oparcie dla kciuka. Niewielkie podcięcie pod palec wskazujący nie służy pełnowartościowemu chwytowi a raczej oparciu czubka tego palca dla stabilizacji ostrza podczas precyzyjnych prac. Krawędź tnąca wyprowadzona przyzwoicie, chociaż lekką ją przeprofilowałem. Wynikało to jednak raczej z poszukiwania ostrości doskonałej niż realnej potrzeby. Przy tym warto zauważyć, że pomimo swoich parametrów ATS-34, hartowane według producenta w -184oC, stosunkowo łatwo się ostrzy. Noża używam dość często w kuchni, gdzie co prawda ze względu na długość ostrza nie był królem noży kuchennych, ale sprawował się bardzo dobrze. Pomidorki, pieczywo, wędlina – przechodził przez nie jak przez masło tworząc estetyczne plasterki. Oczywiście materiały o większej średnicy przypominają o trzech calach a kołek wtedy trochę zawadza. Mamy jednak do czynienia z poręcznym folderem, który ma się łatwo otwierać, więc trzeba się liczyć z tego konsekwencjami. Zresztą nie są one takie straszne. Szlif wklęsły, choć ma swoje wady, w połączeniu z rozsądną grubością stali działa jak należy. Żadnych problemów nie stwarzał oczywiście papier, ale też kilkukrotnie złożona tektura. Z prac terenowych nóż trochę postrugał, przerabiając patyki na wykałaczki. Wszystko bez specjalnego wpływu na ostrość. Na koniec dodam też o rdzewności, bo w przypadku ATS-34 jest to temat często poruszany. Na opierającej się o stop pin części ostrza pojawiły się plamki rdzy powierzchniowej. Usunięcie ich wymagało straszliwego wysiłku polegającego na psiknięciu na stal WD-40 i przetarciu wacikiem do uszu. Przyznaję się jednak, że winę za pojawienie się rdzy ponoszę tylko i wyłącznie ja, a konkretnie mało inteligentne zostawianie po myciu niewytartego do końca noża. Należy po prostu pamiętać, że to semi-stainless i nóż, jako, że rybą nie jest, nie musi mieć zapewnionej stałej wilgotności.
Podsumowując powiem, że to dobry nóż. Nie można mu odmówić finezji i funkcjonalności czyniącej go połączeniem eleganckiego noża w stylu gentleman’s folder i solidnego narzędzia będącego odpowiednikiem popularnych ostatnio noży: S30V + tytan. Przy tym FC6 jest ich bardziej ekonomiczną wersją. Jeśli więc ktoś nie wymaga bezwzględnie S30V na pewno nie będzie zawiedziony a i cena nie wywieje mu melaniny z włosów. Jest to, moim zdaniem, bardzo ciekawa propozycja dla tych, którzy szukają w nożach praktyczności i wysokiej jakości materiałów w oryginalnej i estetycznej formie.