Multitool Carolina Knife & Tool
Po co mi multitool? Przecież nigdy nie używałem tego typu narzędzi. Śrubkę można dokręcić kluczami, butelkę otworzyć nożem… Hmm dlaczego te drzwi nie chcą się otworzyć? Dlaczego mój nóż nie ma czubka? Może multitool to nie taki zły pomysł? Przyjrzyjmy się bliżej jednemu z najmniejszych przedstawicieli gatunku.
Firma Carolina knife & tool jak sama nazwa mówi wywodzi się z Caroliny w USA, a specjalnością jej jest produkcja noży oraz wszelkiej maści narzędzi, które w ich wykonaniu często nabierają dziwnych, acz funkcjonalnych kształtów.Używany przeze mnie już od jakiegoś czasu micro gadget jest jednak konstrukcją dosyć prostą i w pełni zrozumiałą. Wszystkie funkcje są otwierane ze środka, z dwóch ramion wykonanych ze stali nierdzewnej. Najlepiej jednak zobrazuje to zdjęcie.
Jak widać maluch ten dostarczy nam 10 najczęściej używanych narzędzi. Są to: nóż z ostrzem drop-point, pilnik, śrubokręt płaski w trzech rozmiarach, śrubokręt krzyżakowy, otwieracz do butelek, nożyczki, ostrze do cięcia dratwy/sznurka, pęseta oraz kółko do kluczy. Wszystkie funkcje są blokowane i w pełni niezależne. Długość po zamknięciu to 6,8cm, po otwarciu zaś 11,25cm.
Wykonanie stoi na dobrym poziomie. Wszystkie funkcje działają płynnie, nic się nie zacina i nie trze. Nożyk (nie wiem czy z racji wielkości można go już nazwać nożem) zaskoczył mnie fabryczna ostrością. Kiedy jest rozłożony blokuje się idealnie i bez obaw można ciąć co tylko dusza zapragnie. Z puszką po zacnym złocistym trunku poradził sobie bez najmniejszych problemów. Jedynym jego minusem według mnie jest wielkość, ale jeżeli się zastanowić: takie było założenie tego toola: micro gadget.
Nożyczki są wygodne i także bez żadnych problemów poradziły sobie ze ściankami aluminiowej puszki. Są one wyposażone w zmyślną sprężynkę, która zmusza je, aby same powróciły do pozycji otwartej.
Na ostatnim ogólnopolskim zlocie miłośników noży pogoda spłatała nam bardzo miłego figla i wbrew zapewnieniom meteorologów słońce świeciło pełną mocą. Na szczęście byłem wyposażony w okulary przeciwsłoneczne… które kilkakrotnie poznały mój ciężar kiedy, oczywiście przypadkowo, po prostu na nich siadałem. Tu z pomocą przychodził micro gadget. Spośród trzech rozmiarów śrubokrętów płaskich wybrałem najmniejszy i w mgnieniu oka, bez problemu poodkręcałem wszystkie śrubki (niestety okulary wymagały też prostowania). Oprócz trzech płaskich mamy do wyboru także jeden śrubokręt krzyżakowy. Niezbyt wielkich rozmiarów, ale za to ostry i naprawdę solidny.
W nierdzewnej obudowie tego małego transformersa siedzi jeszcze pęseta, która może być przydatna w czasie bardziej precyzyjnych prac oraz pilnik, na którym możemy naostrzyć haczyk, igłę lub użyć go do innych prac.
Jest to mały i przydatny brelok który nieraz może się przydać, kiedy nie będziemy mieli ze sobą skrzynki narzędzi, a nagle jakaś niesforna śrubka zachce spłatać nam figla i wykręcić się w najmniej odpowiednim momencie. Po kilku dniach używania tego małego toola przekonałem się do tego typu narzędzi. Nie są wielkie, czasem wręcz malutkie, a potrafią usprawnić prace i na pewno każdy przyzna, ze funkcje nożyczek lepiej spełniają nożyczki niż nóź, a przykręcanie śrub czubkiem naszego ukochanego ostrza to czysta herezja.